Dzisiaj pokażę Ci sprawdzone sposoby na budowanie lojalnej i zaangażowanej społeczności osób, które nie tylko Cię śledzą, ale realnie wpływają na Twój biznes.
Dlaczego zdecydowałem się o tym opowiedzieć?
Po pierwsze, zauważam w biznesie online trend budowania zaangażowanej społeczności wokół produktu, usługi czy stylu życia. Myślę, że Ty też to zauważasz. Jeszcze 3–4 lata temu kursy online były na topie i ludzie kupowali je masowo, ale teraz odchodzą one na dalszy plan, ustępując miejsca społecznościom skupionym wokół danego tematu.
Nie chodzi już tylko o przekazywanie wiedzy, ale także o networking, możliwość kontaktu z innymi i wymianę doświadczeń, która dziś jest cenniejsza niż kiedykolwiek. Wiedza jest na wyciągnięcie ręki — mamy różne narzędzia oraz sztuczną inteligencję. Jest także YouTube, na którym znajdziesz informacje na każdy temat i możesz się ich nauczyć, jeśli tylko się zaangażujesz.
Jednak coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że sama wiedza to za mało. Trzeba umieć ją wdrożyć, a w praktyce często pojawiają się dodatkowe problemy. Współpraca z innymi sprawia, że jest to łatwiejsze — motywujemy się wzajemnie jeżeli widzimy efekty działania w grupie. Dlatego społeczności zyskują na znaczeniu. To nie tylko moda, ale realne wsparcie w praktyce. Sam należę do kilku społeczności, które pomagają mi rozwijać biznes.
Po drugie, sam buduję społeczności. Kiedy kilka lat temu zakładaliśmy agencję, zaczęliśmy od klasycznej społeczności osób wokół nas. Najpierw był Instagram, później rozkręciłem newsletter, który teraz prowadzę regularnie i w którym mam bardzo zaangażowaną społeczność. W ostatnich tygodniach rozpocząłem społeczność na miarę dzisiejszych czasów — platformę kursową z wbudowaną społecznością. Korzystam z platformy Skool, gdzie prowadzę kurs online dla prawników, a w grupie mam już kilkanaście osób. Widzę, jak ogromne znaczenie ma to, że nie jest to tylko suchy kurs online czy zwykła interakcja na Instagramie. Tutaj mamy zamkniętą grupę kilkunastu osób, z którymi tak naprawdę codziennie mogę rozmawiać na różne tematy.
Po trzecie, razem z żoną mamy doświadczenie w pomaganiu innym budować zaangażowane społeczności. Na początku koncentrowaliśmy się na rozwijaniu ich social mediów, szczególnie moja żona, która przeprowadziła setki konsultacji. Często ją w tym wspieram – merytorycznie, w rozmowach czy analizując wspólnie wnioski. Dzięki temu mamy bardzo duże doświadczenie i znamy perspektywę różnych twórców. Spotykaliśmy zarówno osoby z małą liczbą obserwatorów, które narzekały z tego powodu, jak i twórców, którzy mieli kilkadziesiąt tysięcy obserwatorów, ale mówili, że ich społeczność w ogóle się nie angażuje.
Dzisiaj opowiem zarówno o społecznościach typowych dla social mediów, jak i o społecznościach płatnych, takich jak ta, którą prowadzę w kursie. Tam uczestnicy płacą za dostęp do mnie i do zamkniętej grupy na rok, co pozwala na bardziej intymne, inkluzywne rozmowy.
9 sposobów na budowanie zaangażowanej i lojalnej społeczności
Przedstawię Ci kilka ogólnych sposobów na to, jak zwiększyć zaangażowanie i lojalność społeczności. Będę odnosił się do własnych doświadczeń, aby ułatwić ich zrozumienie. Ostatni z tych sposobów może wydać Ci się trywialny, ale jest on bardzo często pomijany przez twórców.
1. Społeczność to coś więcej niż liczba followersów.
Jak już wspomniałem, możesz mieć 100 tysięcy obserwujących, ale niewiele z tych osób może faktycznie wchodzić w interakcję z Twoimi treściami. Z kolei nawet przy niewielkiej liczbie, na przykład 500 czy 1000 obserwujących, możesz mieć bardzo zaangażowaną społeczność. Same liczby nic nie znaczą w biznesie online — musisz o tym pamiętać.
Moja żona miała styczność z twórcami z branży dietetycznej, którzy przychodzili do niej na konsultacje z Instagrama. Mieli 40–60 tysięcy obserwujących, a mimo to ledwo zarabiali na swoich kontach. Zdobycie obserwatorów czy stworzenie viralowego materiału nie jest trudne — oczywiście trzeba znać techniki, strategie i nagrać wartościowy content. Jednak coraz więcej osób potrafi nagrać rolkę, która staje się viralem i dociera do szerokiego grona odbiorców, przyciągając nowych obserwujących. Ale co z tego? Kluczowe jest, aby osoby, które dołączają do naszej społeczności — na Instagramie, LinkedInie, YouTubie — faktycznie interesowały się tym, co mówimy, a w przyszłości także naszymi produktami i usługami.
Czasem trafiają do nas twórcy, którzy mają około tysiąca obserwatorów i uważają, że to za mało. Mówią: A bo widziałem, że moja konkurencja ma 50–60 tysięcy. Bardzo często za tak dużymi kontami stoją pojedyncze virale, które przyciągnęły szeroką publiczność. Jednak taka społeczność nie angażuje się, nie komentuje ani nie kupuje.
Zastanów się: czy wolisz mieć tysiąc osób, które regularnie angażują się w Twoje treści, komentują i kupują Twoje produkty, czy 100 tysięcy obserwatorów na Instagramie, którzy czasem obejrzą Twoją rolkę, ale nic z tego nie wynika?
2. Tożsamość i przynależność.
Jeśli budujemy społeczność wokół danego tematu czy usługi, warto sprawić, aby ludzie angażowali się w nią na poziomie emocjonalnym. Muszą czuć, że to, co tworzymy, jest częścią czegoś większego, co dąży do konkretnego celu, a oni chcą być częścią tego ruchu. To jest ważne, ponieważ faktycznie się angażujemy, a nie tylko wrzucamy suche, merytoryczne treści.
Widzę to bardzo wyraźnie na swoim kanale YouTube, gdzie opowiadam o biznesie online, przeprowadzce na Teneryfę, życiu tutaj oraz naszej historii. Staram się pokazywać kulisy bez lukrowania rzeczywistości — mówię, jak to wszystko u nas wygląda. Dzięki temu osoby, które trafiają na moje treści, czują, że to z nimi rezonuje. Być może same myślą o przeprowadzce, pracy online czy zmianie stylu życia. Tak naprawdę stają się prawdziwymi ambasadorami mojego kanału. To nie jest przypadkowy komentarz czy jednorazowe obejrzenie filmu. Te osoby zaczynają śledzić więcej treści, komentują, piszą do mnie na Instagramie czy mailowo. Czują przynależność do grupy, która dąży do podobnych celów i podziela te same wartości.
Mogę już zapowiedzieć, że na pewno będę tworzył taką społeczność. Na razie mam nazwę Mobilna Rodzina. Będą tam mogły dołączyć osoby, które mają podobne wartości i cele życiowe jak my. Już po kilku wymienionych wiadomościach z obserwatorami i słuchaczami mojego podcastu widzę, że to przynosi dużą wartość zarówno im, jak i mi. Dlatego chciałbym mieć te osoby w jednym miejscu, abyśmy mogli wymieniać się doświadczeniami. Wierzę, że takie grupy oparte na wspólnej tożsamości i celu mogą naprawdę wnieść do życia dużą wartość i wywindować je na wyższy poziom.
3. Zaangażowanie społeczności — daj im wpływ na markę.
My stosowaliśmy to przede wszystkim na Instagramie i w newsletterze, gdzie angażowaliśmy odbiorców poprzez ankiety, pytania i wiadomości prywatne. W przeszłości nawiązywaliśmy wiele relacji z prawnikami, prowadząc rozmowy o ich pracy i marketingu. To był rodzaj small talku, który sprawiał, że czuli się częścią społeczności i dzięki temu się angażowali.
Teraz, tworząc kurs, na bieżąco pytam prawników, co im się podoba, co warto zmienić. Być może jest temat, który jest teraz dla nich ważny w marketingu, a ja go pominąłem w agendzie. Jeśli tak, proszę ich o informację, a wtedy, jeśli będę w stanie, nagram materiał. Jeśli nie uda mi się, znajdę kogoś, kto przeprowadzi szkolenie w naszej społeczności.
Chodzi o to, by odbiorcy mieli realny wpływ na to, co się dzieje. Musisz jednak mieć własny filtr, aby wiedzieć, co jest dobre, a co złe. Często ludzie deklarują pewne rzeczy w internecie, a później ich nie realizują lub ostatecznie preferują inne treści. Jednak gdy widzą, że ich opinie są brane pod uwagę, dystans między wami się zmniejsza, a ich przywiązanie do Ciebie i społeczności wzrasta.
Bardzo często widzieliśmy ten błąd u prawników, z którymi mieliśmy konsultacje. Już tworzyli e-booka, myśleli nad webinarem i przychodzili do nas z pytaniem: Mam e-booka, napisałem 50 stron i chciałbym go sprzedać. Jak to zrobić? Wtedy pytaliśmy ich, jak powstał ten e-book i czy był konsultowany z grupą odbiorców.
Na etapie tworzenia produktów cyfrowych, zwłaszcza tych wymagających dużego nakładu pracy, jak e-book czy kurs online, warto już wcześniej angażować społeczność. Przynajmniej w minimalnym stopniu powinniśmy relacjonować naszą pracę, mówiąc: Zaczynam pisać e-booka, będzie miał takie i takie rozdziały, okładka będzie wyglądać tak, a tematyka skupi się na tym i tym. Można pójść o krok dalej i aktywnie pytać odbiorców: Planuję taki rozdział — czy uważacie, że jest potrzebny? Może wolicie coś innego?
Kiedy społeczność przyzwyczai się do takich interakcji, zwiększy się zarówno ich zaangażowanie, jak i chęć zakupu gotowego produktu. Będą wiedzieli, że mieli na niego wpływ, a dodatkowo będzie on lepiej dopasowany do ich rzeczywistych potrzeb. Dlatego jeśli tworzysz jakiekolwiek treści w internecie, pomyśl, jak możesz zaangażować odbiorców w ten proces, aby zapewnić im realną wartość.
Teraz kiedy tworzę na YouTube, nie mam jeszcze większego celu monetyzacji, więc podchodzę do tego na większym luzie. Jednak gdy nawiązuję bliższą relację z kimś, kto regularnie komentuje lub na przykład napisał do mnie na Instagramie po przesłuchaniu mojego podcastu, pytam, co chciałby usłyszeć w następnym odcinku i jakie tematy są dla niego interesujące. Dzięki temu otrzymuję gotowe pomysły na publikacje. Wiele z tych tematów i tak miałem w planie, a niektóre są zgodne z moimi pomysłami, więc mogę je zrealizować szybciej.
Zrobiłem krótki research i dowiedziałem się o społeczności AFOL (Adult Fan Of LEGO) — dorosłych fanów LEGO. Zostali oni zaangażowani w wyjątkowy sposób, ponieważ mogą sami tworzyć konstrukcje, które później mają szansę zostać wyprodukowane. Oczywiście jest to inny biznes, działający na większą skalę, ale jest to ciekawa koncepcja pokazująca, jak można mocniej angażować ludzi. W dzisiejszych czasach, gdy treści i twórców jest mnóstwo, wyróżnienie się wymaga albo pokazania cząstki siebie, albo umożliwienia odbiorcom bezpośredniego angażowania się w Twoją markę lub w proces tworzenia pewnych rzeczy.
4. Bezpośrednia komunikacja i budowanie relacji.
Bardzo często media społecznościowe nie są czymś, czego obecnie szuka odbiorca. Oczywiście są świetnym narzędziem do dotarcia do nowych osób, ale później trzeba ich głębiej zaangażować.
Obecnie powstaje mnóstwo platform kursowych i społecznościowych, takich jak Skool, Circle, Discord i wiele innych. Takie zamknięte społeczności sprawiają, że odbiorcy nie są tylko obserwatorami, a Ty nie jesteś jednym z wielu twórców — zapraszasz ich do swojej przestrzeni. W zależności od strategii może być ona płatna lub bezpłatna, ale najważniejsze jest to, że pozwala na wymianę doświadczeń i dyskusję między osobami, które mają podobne cele.
Widziałem społeczności, które organizują godzinną rozmowę w tygodniu, w której twórcy w ogóle nie biorą udziału — sami członkowie rozmawiają między sobą. To nie są narzucone schematy czy monologi twórcy. Rolą twórcy jest zebranie tych ludzi w jednym miejscu i samo to daje im już ogromną wartość, bo znajdują osoby podobne do siebie.
Nie bez powodu mówi się, że jesteś sumą pięciu osób, z którymi najczęściej spędzasz czas. W dzisiejszych czasach te osoby nie muszą być fizycznie obok Ciebie — możesz łączyć się online i na tej bazie kształtować swoją tożsamość, nawyki i życie. Dlatego warto mocniej angażować osoby, które już są wokół nas. Nie chodzi tylko o zwiększanie liczby komentarzy, lajków czy udostępnień na Instagramie, ale o stworzenie dla nich przestrzeni, w której mogą się realnie rozwijać. To właśnie tam dzieje się prawdziwa magia.
Przykładem jest moja społeczność prawników, w której jest kilkanaście osób, z czego dwie lub trzy są realnie zaangażowane. Wczoraj rozmawiałem z jednym z kursantów, Bartkiem, i spontanicznie zaczęliśmy dogadywać się w sprawie nowego produktu dla prawników. Chcemy poruszyć temat sztucznej inteligencji w kancelariach. On skupi się na kwestiach merytorycznych, jak wykorzystać AI w pracy prawnika, ja natomiast na kwestiach marketingowych.
Tego pomysłu nie udałoby się zrealizować, gdyby nie ta społeczność. Dzięki niej poznaliśmy się lepiej z Bartkiem — dowiedziałem się, jakie ma specjalizacje, co umie, co wie. Bartek natomiast odkrył, że siedzę w temacie sztucznej inteligencji. Zaczęliśmy rozmawiać i naturalnie wyszło, że moglibyśmy stworzyć coś razem. I to właśnie pokazuje siłę takich społeczności.
5. Budowanie superfanów.
Istnieje model „1000 True Fans”, który mówi, że wystarczy 1000 zaangażowanych fanów, by nigdy nie musieć pracować. To są osoby, które jeśli dobrze zarządzamy naszymi projektami i usługami, mogą z nami zostać na długo. Nawet w przypadku subskrypcji, która jest teraz popularna, mając 1000 zaangażowanych osób i sprzedając im subskrypcję po 100 zł miesięcznie, można osiągnąć 100 tysięcy złotych przychodu. Oczywiście w teorii to wygląda łatwo, ale w praktyce trzeba włożyć sporo pracy, aby zdobyć 1000 zaangażowanych osób. Mimo to zmienia to nasze podejście do social mediów i subskrybentów.
Mam teraz na YouTube po 3-4 miesiącach działalności 120 subskrybentów. Mógłbym pomyśleć: Ludzie mają kanały po 50 tysięcy, 100 tysięcy subskrybentów, co ja mogę zrobić z tymi 120? Ale załóżmy, że te 120 osób uda mi się skonwertować na zaangażowane osoby. Nawet jeśli tylko 60 z nich dołączy do mojej społeczności, to już będą osoby, które wyraziły chęć dłuższego pozostania na moim kanale.
Skoro po 4 miesiącach, przy minimalnym zaangażowaniu, można mieć już 120 subskrybentów, nie narzekajmy, że jest ich mało. Wyobraź sobie, że jesteś na jakiejś auli i przed tobą stoi 120 osób, które słuchają o tym, co tworzysz w internecie. To naprawdę dużo.
Nie skupiajmy się na tym, żeby ciągle przyciągać nowych ludzi, ale raczej na tym, jak zaangażować tych, którzy już są z nami. Ważne jest, by skierować ich do jakiejś społeczności i pomóc im się rozwijać. Wielu twórców tworzy produkty lub usługi, które pomagają przejść z miejsca A do B, ale po tym, jak klienci osiągną cel, często odchodzą i szukają innych twórców, którzy pomogą im przejść z B do C lub rozwiązać kolejny problem.
Mam teraz taki pomysł, który planuję wdrożyć szczególnie w moim kursie dla prawników. Na początku pomogę stworzyć fundamenty marketingowe i budować markę osobistą. W drugim etapie natomiast skupię się na pomocy w skalowaniu biznesu, oddelegowywaniu zadań, zatrudnianiu oraz dalszym rozwoju biznesu prawniczego. Nie wiem do końca, jak to wyjdzie, ale moim celem jest, by tych 1000 zaangażowanych fanów było zaangażowanych nie tylko teraz, ale także za pięć lat. Nie chcę, żeby to było tylko sentymentalne wspomnienie o tym, jak fajne treści tworzyłem i jak pomogłem, ale chcę rozwijać się razem z moimi kursantami. Jeśli oni idą na wyższy poziom, to ja także idę na wyższy, by ich wesprzeć. Coraz więcej twórców decyduje się na taki model. To naprawdę się sprawdza.
Często spotykamy się z twórcami, którzy przychodzą do nas i mówią: Tylko 400 osób nas obserwuje, nie możemy ich więcej zdobyć. Co mamy zrobić? Odpowiedź brzmi: angażuj tych ludzi, którzy już Cię obserwują. Bardzo możliwe, że są już oni Twoimi potencjalnymi klientami, tylko musisz wiedzieć, jak do nich trafić. Mieliśmy przypadki, że ktoś otworzył Instagrama, miał zaledwie 50 obserwujących i kilka postów, a ktoś już się do niego odezwał w sprawie jakiejś usługi czy produktu. Liczby nie mają znaczenia.
6. Ekskluzywność i poczucie wyjątkowości.
Starajmy się budować społeczności, które będą tylko nasze, dla osób, które już są zaangażowane. Social media są dość ryzykowne — jeśli zablokują Ci konto na Instagramie lub spadną zasięgi, nie będziesz miał dostępu do tej społeczności. Dlatego warto tworzyć przestrzenie takie jak newsletter, Discord, Skool czy inne platformy.
Ważne, żeby osoby w Twojej społeczności czuły się wyjątkowe i dostawały coś ekstra, np. insighty z życia prywatnego. Przykładem może być Gary Vaynerchuk, który dzieli się kulisami swojego życia z subskrybentami. To nie musi być nic spektakularnego, ale chodzi o to, by osoby w społeczności czuły, że dołączyły do społeczności, która daje im pewne bonusy.
Ja przykładowo robię to na swojej społeczności dla prawników w ten sposób, że oprócz kursu, który otrzymali, kupując go w przedsprzedaży, nie wiedzieli, że będzie społeczność. To już był pierwszy bonus — dostali dostęp do społeczności. Teraz kiedy tworzymy kurs i oni go przerabiają, wrzucam im czasem za darmo nasze stare szkolenie, które normalnie jest płatne. Mam też podpisane kilka partnerstw ze znanymi firmami w Polsce, dzięki którym moi obserwatorzy z mojej społeczności mają zniżki. To są kolejne bonusy. Tylko osoby, które są w mojej społeczności lub wcześniej były w płatnym newsletterze, mogą dostać te zniżki.
Dodatkowo dzielę się swoimi przemyśleniami na bieżąco. Jeśli na przykład jestem na LinkedIn i zobaczę interesujący post, który może być pomocny mojej społeczności, podlinkowuję go tam, by wiedzieli, że ciągle o nich myślę. To nie jest tak, że: Dobra, kupiliście kurs, macie społeczność, teraz sobie gadacie. Chodzi o to, że dołączyli do mojej społeczności, są moimi VIP-ami. Mam absolutny fokus na nich i zrobię wszystko, by jak najlepiej im to wyszło. Będę dawał od siebie tyle, ile mogę.
7. Feedback i aktywna rozmowa.
To łączy się z tym, o czym mówiłem wcześniej — odbiorcy muszą wiedzieć, że mają realny wpływ na kształt swojej społeczności, na to, co tworzymy oraz w jaki sposób tworzymy. Nie chodzi o to, że tylko w trakcie tworzenia produktu pytam ich o zdanie, a potem już z nimi nie rozmawiam. Staraj się angażować ich również na etapie wdrażania produktu i rozmawiać jak najwięcej, zwłaszcza jeśli masz bliższą społeczność, a nie tylko obserwatorów na Instagramie. Nie bój się od czasu do czasu napisać do nich, zapytać, jak im się podoba w społeczności, co można zmienić, co dodać, jakie mają przemyślenia.
Chodzi o to, żeby po pierwsze, stale zwiększać wartość tej społeczności, rozwiązując nowe problemy grupy docelowej, a po drugie, żeby członkowie społeczności czuli się ważni. Ich opinie powinny mieć znaczenie. Muszą wiedzieć, że są częścią tego procesu. W ten sposób poczują, że naprawdę mogą współtworzyć i mają wpływ na to, jak rozwija się cała społeczność.
8. Nagrody i wyróżnienia dla społeczności.
To docenianie użytkowników, którzy najwięcej wnoszą. Coraz więcej platform umożliwia wdrożenie takich funkcji automatycznie. Na przykład na Skool, im więcej komentujesz, lajkujesz i reagujesz, tym wyższy masz poziom, który jest widoczny dla wszystkich. To może wydawać się tylko wizualnym efektem, jednak działa również na naszą psychikę, kiedy widzimy, że jesteśmy w pierwszej trójce najbardziej zaangażowanych osób.
Widziałem społeczności, które organizują konkursy, w których osoba, która najwięcej skomentuje czy najbardziej się zaangażuje w inny sposób, wygrywa nagrodę, jak na przykład darmową konsultację z twórcą lub inny bonus. I to naprawdę działa.
Jest taka książka, którą warto polecić — Grywalizacja. Zachęcam do przeczytania choćby kilku rozdziałów, aby zrozumieć, jak działają mechanizmy grywalizacji, co dzieje się w naszym mózgu i jak ważne jest jej zastosowanie w naszych społecznościach. Dzięki temu możemy stworzyć rywalizację między twórcami czy kursantami, ale nie na zasadzie twardej rywalizacji, że ktoś jest gorszy, bo nie dał rady. Chodzi o to, żeby wspólnie się motywowali, widząc możliwość zdobycia nagrody, bycia pierwszym czy lepszym w danej kategorii.
Takie czynniki psychologiczne mają ogromny wpływ na nasze zaangażowanie. Warto organizować wyzwania czy konkursy w społeczności, aby dodatkowo zmotywować członków. W końcu to również duży problem w kursach online — wiele osób, które je kupuje, nigdy ich nie kończy. Co ciekawe, niektóre osoby kupują kursy i nigdy ich nawet nie otwierają. Jako twórcy mamy obowiązek zaangażować uczestników, żeby naprawdę przerobili te materiały. Musimy więc wymyślać sposoby, jak ich nagrodzić, wyróżnić i jak bardziej ich zaangażować.
9. Regularne tworzenie wartościowych treści.
To oczywiście może brzmieć jak banał, jednak wielu twórców zapomina o tym, że musimy stale dawać wartość naszym odbiorcom, aby utrzymać ich zaangażowanie. Jeśli stworzymy świetny kurs online, ale przez trzy miesiące nie będziemy aktywni, utrzymanie wysokiego poziomu zaangażowania będzie bardzo trudne.
Z drugiej strony, wiem po sobie i innych twórcach, że nie da się nieustannie wrzucać treści bez przerwy i uniknąć wypalenia. Myślę jednak, że można to połączyć i świadomie tym zarządzać. Na przykład teraz tworzę kurs, jest duża kampania, poświęcam dużo czasu, a później mogę codziennie poświęcić 15 minut na odpowiedzi na platformie. Nie chodzi o to, żeby spędzać godziny na tworzeniu nowych treści, takich jak nagrywanie czy przygotowywanie e-booków, ale o to, by codziennie lub co drugi dzień odbiorcy widzieli, że wstawiasz coś wartościowego, starasz się i odpisujesz im.
Regularny i wartościowy proces tworzenia jest kluczowy, ponieważ zaangażowanie buduje się na tym, że ludzie widzą nas wielokrotnie. Dlatego wielu marketingowców zaleca codzienne publikowanie stories, najlepiej co kilka godzin, aby ciągle wyświetlało się nasze kółeczko i odbiorcy nas widzieli. Oczywiście jest to bardzo trudne i wypalające, bo nie jesteśmy robotami, ale tak to działa. Gdy ktoś nas obserwuje przez dłuższy czas, zaczyna oczekiwać naszych treści, czeka na relacje.
Moja żona przez pewien czas była bardzo obecna na Instagramie — codzienne posty, regularne relacje, duża interakcja z obserwatorami. Gdy przez 2-3 dni jej nie było, bo był weekend, wyjechaliśmy gdzieś albo źle się czuła, ludzie zaczynali pisać do niej prywatne wiadomości: Ej, Sara, czemu Cię nie ma? Brakuje postów, stories, wszystko u Ciebie w porządku? To pokazuje, że regularność w tworzeniu treści sprawia, że ludzie są bardziej zaangażowani, lojalni i utożsamiają się z twórcą.
Wielu twórców szuka sprawdzonych strategii i taktyk, jak robić marketing: czy powinien robić reelsy, budować lejki marketingowe, prowadzić newsletter, czy tworzyć treści na YouTube. Zamiast tego warto skupić się na tym, żeby po prostu dostarczać regularne i wartościowe treści.
Przykładem są prawnicy, którzy często publikują bardzo merytoryczne posty, trudne do zrozumienia dla większości społeczeństwa, ale przez regularność w publikacjach zaczynają przyciągać swoją grupę docelową. Mimo że ich treści nie są marketingowe, nie mają idealnych nagłówków i są skomplikowane, dzięki regularności w dzieleniu się swoją wiedzą i pasją, w końcu zaczynają zyskiwać zaangażowanie i mogą zarabiać z social mediów. Dlatego bardzo polecam, aby skupić się na budowaniu regularności, angażowaniu ludzi oraz sprawianiu, by pamiętali o Tobie i wiedzieli, że jesteś obecny.
Podsumowanie
Pamiętajmy, że budowanie lojalnej społeczności to proces, który wymaga czasu. Nie chodzi tylko o zdobywanie pustych obserwatorów. Musimy pomyśleć, jak możemy ich zaangażować. To bardzo ważne, aby nie zbierać tylko pustych liczb, ale mieć osoby, które są realnie zainteresowane nami, naszym biznesem, naszymi usługami, naszym życiem. Jeśli chcesz, żeby twoja społeczność Cię wspierała, musisz najpierw dać im powód, aby czuli się jej częścią, żeby czuli wartość, widzieli ją i chcieli być częścią twojego życia, twojego świata, twojej społeczności. Im bardziej dostarczasz wartościowych treści i dzielisz się sobą, tym głębszą więź zbudujesz z ludźmi.