Czy w prowadzeniu biznesu online istnieje tylko jeden schemat drogi do sukcesu? Moim zdaniem nie, dlatego dzisiaj opowiem o kilku dźwigniach w biznesie online, które wykorzystaliśmy lub które uważam za bardzo skuteczne w szybkim osiąganiu wyników.
Skuteczne dźwignie w szybkim osiąganiu wyników
Pierwsza dźwignia – Nieszablonowe podejście
Pierwszą, a zarazem moją ulubioną dźwignią jest niecodzienne podejście do tematu. Tak właśnie było w naszym przypadku, gdy zakładaliśmy agencję marketingową dla prawników. Nie poszliśmy klasyczną drogą, jak tworzenie reklam na Meta czy Google, prowadzenie działań SEO albo otwieranie LinkedIna, gdzie działało już kilku specjalistów z naszej niszy. Zamiast tego wybraliśmy Instagram i to właśnie przez tę platformę docieraliśmy do prawników, którzy dopiero stawiali na niej pierwsze kroki.
Z każdym miesiącem przybywało coraz więcej prawników, choć nie była to tak duża grupa jak na LinkedInie czy innych platformach. Założyliśmy konto i zaczęliśmy od zera, od razu docierając do konkretnej grupy odbiorców. Nasze posty były ściśle skierowane do prawników, a dodatkowo nie baliśmy się działać proaktywnie. Znajdowaliśmy ich profile na Instagramie i lajkowaliśmy, udostępnialiśmy, komentowaliśmy oraz reagowaliśmy na ich treści. Dzięki temu zaczęli pojawiać się na naszym koncie.
Sześć lat temu na Instagramie nie było żadnej konkurencji, ani innych specjalistów, więc naprawdę byliśmy jedyni. To podejście było wówczas zupełnie nowe i niecodzienne, jeśli chodzi o marketing skierowany do prawników. Większość agencji marketingowych dla prawników w tamtych czasach działała klasycznie, korzystając z reklam, SEO czy innych standardowych metod i nie budowała swojej marki osobistej. Dla nas było to ogromne wyróżnienie i szansa na Instagramie. Weszliśmy w branżę, podchodząc do niej zupełnie inaczej niż dotychczasowi konkurenci, co pozwoliło nam w krótkim czasie pozyskać klientów. Właśnie do tego Cię zachęcam — niezależnie od tego, czy dopiero zaczynasz swoje działania, czy już je prowadzisz, zastanów się, co możesz zrobić w sposób nieszablonowy. Zastanów się, gdzie mogą być klienci, a także, w którym miejscu rynek nie jest jeszcze w pełni zagospodarowany. Takie podejście pozwala szybko dotrzeć do nowych klientów, pozyskać pierwsze zlecenia i zacząć generować przychody.
Druga dźwignia: Wybór niszy, której jeszcze nie ma
Druga dźwignia to wybranie niszy, która jeszcze nie istnieje lub jest mało zagospodarowana. Nisza to inaczej określona grupa docelowa, czyli potencjalni klienci, do których kierujemy swoje usługi. My kierowaliśmy nasze usługi do prawników – była to nisza z bardzo małą konkurencją. Można jednak znaleźć lub stworzyć niszę, która jeszcze nie jest zagospodarowana albo wręcz nie istnieje.
Gdybym teraz zakładał małą agencję lub oferował usługi dla prawników, skupiłbym się na tych, którzy chcą działać na Instagramie. Podobnie jak w moim kursie, który kieruję do prawników chcących budować markę osobistą — moją niszą będą prawnicy prowadzący jedno- lub trzyosobowe kancelarie. Mogą to być również osoby, które chcą je dopiero otworzyć, czy też przejść z korporacji na własną działalność. Dzięki swoim własnym działaniom — nie przez agencję — chcą pozyskiwać klientów w internecie. To także jest przykład tworzenia nowej niszy, która jeszcze nie istnieje.
Oczywiście można to robić w bardziej kreatywny sposób, łącząc swoje zainteresowania zawodowe z osobistymi. Blokuje nas tylko wyobraźnia. W dzisiejszych czasach, dzięki internetowi i możliwościom dotarcia do klientów, bardzo niszowe produkty i usługi mogą trafiać do wąskiej grupy osób. Dlatego zachęcam Cię, by zastanowić się nad własnym marketingiem. Nie chodzi o to, by robić marketing dla wszystkich, ale o to, by wybrać konkretną, wąską grupę, do której można skierować swoje usługi. Dzięki temu łatwiej dotrzeć z produktem, a także podnieść stawki. Wymyślanie niszy, której jeszcze nie ma, jest moim zdaniem bardzo dobrą dźwignią, ponieważ od razu stajemy się liderem danej niszy.
Trzecia dźwignia: Docieranie do klientów w sposób bezpośredni
Trzecia dźwignia to docieranie do klientów w sposób bezpośredni. Nie chodzi o sprzedaż, cold call czy cold DM z ofertą, lecz o proaktywne działanie, takie jak to, które realizowaliśmy na Instagramie. Można je stosować na większości mediów społecznościowych. Nie w każdej grupie docelowej jest to możliwe, ale jeśli na przykład świadczymy usługi dla trenerów personalnych, dietetyków, restauracji czy cukierni, możemy proaktywnie zainteresować ich naszym contentem.
Nie tworzymy filmów, nagrań, rolek czy postów, czekając, aż klienci sami nas znajdą. Tworzymy je, a następnie szukamy odpowiednich profili, reagujemy na ich treści, komentujemy i udostępniamy, by szybciej dotrzeć do naszej grupy docelowej. To klasyczne odwrócenie schematu, który jest często powielany. Zamiast czekać, aż algorytm nas „rozgrzeje” i ludzie sami do nas przyjdą, wrzucamy kilka postów, dobrze opisując nasz produkt lub usługę, a potem proaktywnie docieramy do ludzi, by poznali nasz profil i dowiedzieli się o naszym istnieniu. Dobry profil, kilka publikacji i bezpośrednie dotarcie do grupy docelowej to świetny pomysł.
Czwarta dźwignia: Współpraca z innymi twórcami
Czwarty punkt dotyczy współpracy z innymi twórcami. Może to być twórca mający większe zasięgi. Chociaż nie jest to konieczne, taka współpraca może się okazać dla nas dobrym startem. Może to być również twórca, z którym zrobimy wspólnego live’a, posta, albo nagramy razem film. Najlepiej, jeśli twórca ma podobną grupę docelową. Jeśli świadczymy usługi dla prawników, szukamy twórcy, który również pracuje z prawnikami, ale w innym obszarze, na przykład w księgowości i wspólnie tworzymy materiał. Choć mamy tę samą grupę odbiorczą, nasze usługi się różnią, więc połączenie naszych klientów pozwoli zwiększyć zasięgi.
Możecie nie zdawać sobie sprawy, jak często więksi twórcy chętnie zgadzają się na takie współprace. Wasza wartość może wzbogacić ich odbiorców, a dla nich to świetna okazja, by stworzyć materiał z kimś, kto pomoże ich grupie docelowej. Zachęcam, abyście nie bali się pisać do większych twórców i oferować im wartość. Nie czekajcie, aż ktoś zaprosi was do podcastu, na konferencję czy panel dyskusyjny. Starajcie się proaktywnie szukać takich okazji, aby poszerzyć zasięg swojego przekazu.
Piąta dźwignia: Recykling treści
Kolejną dźwignią w biznesie online jest recykling treści, szczególnie teraz — w dobie sztucznej inteligencji, gdzie jednym kliknięciem możemy stworzyć nowy content. Jeśli stworzymy wartościowe treści, warto je wykorzystać tam, gdzie się da, by zwiększyć nasz zasięg. Ważne jest, aby nie robić tego kosztem jakości i nie traktować ich maszynowo.
Opowiem o tym na przykładzie mojego podcastu. Nagrywam film, do którego bardzo się przygotowuję — robię notatki, dam o to, żeby był płynny, merytoryczny i dawał wartość moim odbiorcom. Następnie osoby odpowiedzialne za montaż wrzucają go na Spotify, YouTube i inne platformy podcastowe. Później dzielę te filmy na mniejsze treści, tak zwane rolki, które wrzucam jako shortsy na YouTube, TikToka, Instagrama i Facebooka. Dodatkowo osoby, które montują podcast, robią transkrypcję na mojego bloga, aby wspomóc SEO. Z tych treści tekstowych można również zrobić wpisy blogowe. Jest wiele możliwości, żeby tego nie zaprzepaścić.
Jednak recykling treści nie dotyczy tylko nowych materiałów. Możemy również wykorzystywać starsze treści. Sam żałuję, że tego nie zrobiłem. Zdałem sobie sprawę, że mamy nagrane kilkanaście godzin darmowych szkoleń i webinarów. Dla prawników zrobiliśmy webinar o tym, jak zwiększyć zaangażowanie na prawniczych social mediach, który trwał ponad dwie i pół godziny. Uczestnicy byli bardzo zadowoleni, a w pewnym momencie webinar stał się produktem dostępnym w naszym sklepie. Zdałem sobie sprawę, że z tego materiału mogę stworzyć 10-20 świetnych rolek. Nie muszę udostępniać całego webinaru — mogę wykorzystać fragmenty, tworzyć reelsy, a także pociąć materiał na filmy o długości 15-20 minut i wrzucić je na YouTube.
Mamy również webinary, które stworzyliśmy, ale nie są one nigdzie dostępne, nawet w naszym sklepie. Leżą i kurzą się na dysku. Moim zdaniem to duża strata, ponieważ jako twórcy online tworzymy różne materiały, które potem gdzieś giną. Warto od czasu do czasu przypomnieć sobie o takich treściach, wrzucić je do biblioteki, by później móc je wykorzystać i nie zapominać o nich. Z filmu trwającego dwie i pół godziny można stworzyć dziesięć filmów na YouTube’a lub pięć krótkich materiałów z wycinkami merytorycznymi. To bardzo potężna baza marketingowa, zwłaszcza że na YouTubie w wielu branżach nie ma dużej konkurencji. Jeśli wrzuciliśmy post dwa lata temu i dobrze się przyjął, nie ma powodu, by go nie wrzucić ponownie, jeśli nadal jest aktualny. Możemy zmienić szatę graficzną lub coś dodać, ale warto wykorzystywać to, co już mamy.
Szósta dźwignia: Przedsprzedaż produktów
Kolejną dźwignią, ułatwiająca pracę, jest przedsprzedaż produktów. Sam tego zaznałem dwa miesiące temu, jak robiłem przedsprzedaż kursu online dla prawników. Choć chciałem sprzedać 30, sprzedałem docelowo niecałe 15. Natomiast i tak kurs ruszył i bardzo się cieszę z tego, że to zrobiłem, bo ja zrobiłem sprzedaży 13 w przedsprzedaży, miałem już pierwszą pulę pieniędzy zapłaconą i miałem 3 tygodnie, żeby nagrać pierwszy moduł i teraz przez 3 miesiące nagrywam co tydzień jeden moduł. To nie jest dużo i jest dość łatwe do zrobienia logistycznie. Ja mam luz, na platformie mam już pierwszych kursantów, mam już materiał do promowania tego kursu.
Przedsprzedaż ma wiele korzyści marketingowych. Jeśli się uda, to świetnie – kurs możemy dalej promować, a kolejne osoby dołączają i wszystko idzie zgodnie z planem. Jednak w trakcie pierwszych dni przedsprzedaży, gdy wyniki były słabe, codziennie zastanawiałem się, czy zakończyć ją wcześniej, czy kontynuować. Pojawiały się wątpliwości: Co, jeśli sprzedaż będzie za mała? Czy zwrócić pieniądze tym pięciu osobom, które kupiły na początku, czy jednak zrobić kurs dla nich? To była moja pierwsza przedsprzedaż, a cel, który sobie wyznaczyłem, był bardzo ambitny.
Przedsprzedaż bywa trudna, ponieważ łatwo poczuć się, jakby to była porażka i pomyśleć: Chciałem sprzedać dziesięć, sprzedałem jeden. Jestem kiepski. Jednak ja podchodzę do tego jak do testowania pomysłu biznesowego. To nie jest tak, że pomysł biznesowy jest moją osobą. Nie udało się? Trudno, to się nie udało. Nie wpływa to na moją samoocenę. Wiem, że przy przedsprzedaży mogą pojawić się takie myśli, więc pamiętaj, że to świetna dźwignia, tylko trzeba to odpowiednio przepracować w głowie.
Siódma dźwignia: Mentoring i konsultacje
Kolejną dźwignią są mentoringi, konsultacje oraz spotkania z osobami, które są już w miejscu, do którego Ty dążysz. Czasem, niestety coraz częściej, takie osoby oferują konsultacje za kilka tysięcy złotych. To może być duży wydatek dla początkujących twórców, którzy nie są w stanie sobie na to pozwolić. Ja również miałem podobną sytuację i pewnie nadal mam, ale moim zdaniem warto starać się uczyć od osób, które są o krok lub dwa przed nami, a nie o dziesięć kroków – nawet pod kątem finansowym.
Przez wiele lat czerpałem ogromną wartość z rozwoju osobistego, uczestnicząc w różnych nagraniach, webinarach i kursach od różnych twórców. Myślę, że od ponad dziesięciu lat jestem w kręgu, gdzie edukuję się na temat psychologii, marketingu, biznesu, sprzedaży, motywacji i innych podobnych dziedzin. Na początku byli to twórcy, którzy byli trochę lepsi ode mnie, a przede wszystkim mający treści, które mogłem znaleźć za darmo lub za cenę, która mi wtedy odpowiadała. Teraz mogę pozwolić sobie na coraz droższych coachów, trenerów i mentorów. Zauważam, że to ewoluuje z czasem. Ludzi, których słuchałem dziesięć lat temu, wciąż szanuję i doceniam, ale ich treści już nie słucham tak często. Byli świetni na początku mojej drogi, kiedy potrzebowałem wsparcia na pierwszym etapie. Potem nadszedł czas na rozwój, kiedy inspirowałem się bardziej biznesowymi osobami. Teraz znów kieruję się ku coachom, mentorom i konsultacjom z osobami, które są jeszcze wyżej w biznesie.
To niekoniecznie muszą być płatne usługi. Moim zdaniem warto szukać mentorów i słuchać odpowiednich osób w odpowiednich momentach życia. To naprawdę bardzo pomaga. Czasem jedno zdanie ze szkolenia, nagrania, czy konferencji potrafi poukładać nam różne sprawy w głowie. Bardzo zachęcam do tego, żeby nie być zamkniętym w sobie i nie myśleć: Podwinę rękawy i wszystko zrobię sam. Oczywiście, z wytrwałością można osiągnąć wiele, ale mówimy o dźwigniach, które mogą przyspieszyć nasz rozwój. Słuchanie osób, które są już o krok dalej, to sposób na to, by osiągnąć sukces szybciej.
Dziewiąta dźwignia: Eliminacja, automatyzacja i delegacja
Kolejna kwestia dotyczy trzech rzeczy, które możemy zrobić w firmie, czyli wyeliminować, zautomatyzować albo oddelegować. Co jakiś czas warto zrobić podsumowanie – czy dopiero zaczynamy, czy już działamy, czy odnieśliśmy sukces. Moim zdaniem warto cyklicznie analizować, co konkretnie robimy w biznesie. Róbmy listę zadań krok po kroku, zapisujmy, co robimy przez cały tydzień, na co poświęcamy czas i energię, a następnie zastanówmy się, czy można coś z tego wyeliminować. Szczególnie w większych firmach usługowych, takich jak nasza agencja, udało się zidentyfikować pewne czynności, które można było usunąć. Robiliśmy je, ale w rzeczywistości klienci nie zwracali na to uwagi, a my traciliśmy czas, nie osiągając żadnych korzyści finansowych.
Jeżeli są rzeczy, które musimy robić, ale da się je zautomatyzować, szczególnie przy pomocy sztucznej inteligencji czy prostych narzędzi automatyzacyjnych, warto to zrobić. Wiem, że dla mniejszych biznesów może stanowić to wyzwanie, zwłaszcza finansowe. Na początku pochłania to czas i może być kosztowne, ale dobrze zaplanowana automatyzacja naprawdę pomaga. Zachęcam Cię do tego, zwłaszcza że nadchodzą czasy, w których automatyzacja i sztuczna inteligencja będą miały coraz większe znaczenie. Jeśli teraz nie zaczniemy inwestować w automatyzację, może nam być naprawdę trudno w przyszłości.
Jeżeli są zadania, których nie da się zautomatyzować i nie sprawiają nam przyjemności, inni wykonują je lepiej lub po prostu nie mamy na nie czasu, warto je delegować. Najważniejsze jest, by zmienić podejście i zrozumieć, że nie chodzi o to, żeby biznes był perfekcyjny, lecz o to, by on funkcjonował, dawał nam radość oraz generował pieniądze. Od samego początku nie miałem problemu z delegowaniem zadań. Pierwsze dwa lata pracowałem z żoną i nie zatrudnialiśmy innych osób. Po tym czasie proces delegowania zadań przebiegał dla mnie dosyć naturalnie. Nie jestem perfekcjonistą. Jeśli coś się nie uda, umiem poinformować klienta o problemie i zaproponować rozwiązanie, na przykład obniżenie faktury. Warto delegować, ponieważ to bardzo pomaga przyspieszyć rozwój biznesu i dojść do poziomu, który nam odpowiada.
Dziesiąta dźwignia: Działanie pomimo strachu
Kolejny punkt to działanie mimo strachu. Uważam, że jest to duża blokada dla wielu twórców oraz właścicieli firm, zwłaszcza w internecie. W przeciwieństwie do tradycyjnych metod pozyskiwania klientów, jak uczestnictwo w konferencjach czy korzystanie z reklam, w internecie często musimy wyjść do ludzi w bardziej bezpośredni sposób, na przykład poprzez Instagram czy YouTube, nagrywając wideo i opowiadając o sobie. Zdarza się, że pojawiają się negatywne komentarze, a w naszej głowie zaczynają się wątpliwości: Czy to, co mówię, ma sens? Czy to jest dla kogoś wartościowe? Staram się nie myśleć o tym zbyt dużo. Mam zasadę, która bardzo dobrze mi się sprawdza: Kiedy nagram materiał, od razu go publikuję, wysyłam do montażu i już o tym nie myślę. Wierzę, że to, co wyszło z mojej głowy, jest wartościowe i zrobiłem to najlepiej, jak potrafiłem.
Po kilku latach działania w biznesie online negatywne komentarze zupełnie mi nie przeszkadzają. Jeśli pojawi się coś niekonstruktywnego, nie komentuję tego lub usuwam, jeśli jest to wyjątkowo niemiłe. Ważne jest, aby działać pomimo strachu, ponieważ obawa, że nasze treści są bez wartości, to jedna z największych blokad. Przez to wiele dobrych pomysłów może zostać utraconych.
Oczywiście, ja również odczuwam strach. Czułem go, kiedy zajmowałem się sprzedażą. Podobnie jest teraz, jak tworzę kurs online. Jednak z biegiem czasu ten strach staje się coraz mniejszy, a ja przestaję się nim przejmować. Rozumiem, że on jest, ale traktuję go jako strach pozytywny – zależy mi na tym, aby to, co robię, miało wartość i właśnie to wywołuje ten strach, ponieważ chcę dostarczyć jak najlepszą jakość. Jeśli ktoś uzna, że to nie dla niego, trudno – ale wiem, że dałem z siebie 100%. Działanie mimo strachu to ogromna dźwignia, ponieważ wielu twórców porusza się powoli, robiąc małe kroczki, a my możemy od razu wejść na rynek i osiągnąć sukces.
Jedenasta dźwignia: Wytrwałość i regularność
Kolejna kwestia to wytrwałość i regularność w biznesie. Jeśli już coś zaczynamy lub coś obiecujemy, powinniśmy to realizować — niezależnie od okoliczności. Oczywiście, życie bywa różne. Miałem nagrać ten podcast kilka dni wcześniej, w lepszym świetle porannym, ale tak się życie potoczyło, że nie miałem takiej możliwości. Założyłem sobie, że będę nagrywał podcast co piątek, a dziś jest wtorek. Niestety nie udało się, ale to nie znaczy, że mam się poddać. Nie zawsze musi być idealnie – wystarczy, że w 80% wykonamy zadanie i już będzie super. Wytrwałość pozwala wyprzedzić wielu innych twórców.
Dziś nagrywam 18. odcinek podcastu. Z tego, co wyczytałem, większość twórców nie nagrywa więcej niż 10 odcinków podcastu. Tymczasem ja poświęcam na nagranie zaledwie 2 godziny tygodniowo. To niewiele, a mimo to podcast dociera do coraz większej liczby odbiorców. Pierwsze 15 odcinków miało od 10 do 50 wyświetleń – niezbyt wiele. Jednak jeden odcinek, w którym opowiadam o Teneryfie, osiągnął już prawie 2000 organicznych wyświetleń na YouTubie, co uważam za świetny wynik.
Regularność sprawia, że ludzie częściej mnie widzą. Neil Patel na Instagramie udostępnił statystyki pokazujące, ile razy odbiorca musi zobaczyć nasz komunikat, aby coś kupić. W zależności od tego, czy chodzi o konsumentów, czy firmy oraz od wartości produktu, liczba ta wahała się od minimum 3 do maksymalnie 20 razy. W przypadku drogich produktów w B2C, czyli do konsumentów indywidualnych, odbiorca musiał zobaczyć komunikat nawet 23 razy.
Nie chodzi tu wyłącznie o sprzedaż, ale przede wszystkim o zapisanie się w świadomości naszych potencjalnych klientów. Oni muszą nas widzieć regularnie. Tak jak oglądacie ten podcast, nawet jeśli ktoś go lubi, to gdyby odcinki pojawiały się raz na pół roku czy raz na trzy miesiące, prawdopodobnie szybko byście o mnie zapomnieli. Może niespodziewanie bym się Wam przypomniał albo trafilibyście na mnie zupełnie przez przypadek. Natomiast jeśli wiecie, że nowe odcinki ukazują się co tydzień, jest część osób, które — mam nadzieję — na nie czeka i dzięki temu o mnie pamiętacie.
Mieliśmy przypadki konsultacji, szczególnie z prawnikami, którzy opublikowali 20 postów na Instagramie, po czym stwierdzili, że to nie działa, jest to trudne, męczące i zrezygnowali. Taka regularność to żadna regularność. Są też przypadki, gdy ktoś w jednym miesiącu opublikuje 10 postów, ale w kolejnym zaledwie dwa, ponieważ zabrakło mu czasu. Dobrze, że macie chęci, ale to nie wystarczy. Kluczowe są regularność i wytrwałość. Lepiej na początku wyznaczyć sobie mniejsze cele, które będą możliwe do wdrożenia regularnie.
Dwunasta dźwignia: Natychmiastowa sprzedaż produktów
Kolejną dźwignią jest sprzedawanie od razu. Nie mam na myśli tego, by zakładać konto na Instagramie, LinkedInie czy YouTube i natychmiast uruchamiać kampanię sprzedażową jakiegoś produktu. Czasami odnoszę wrażenie, że nasze treści mogą być na tyle trafne i precyzyjne, że dotrą do odpowiedniej osoby i wywołają chęć zakupu. Chodzi mi o umożliwienie zakupu usługi, a nie prowadzenie kampanii sprzedażowych. Przykładowo, oferuję możliwość zakupu konsultacji dotyczących biznesu online lub przeprowadzki na Teneryfę. Nie promuję tego bezpośrednio, ale mam odpowiedni przycisk na Instagramie i YouTube. Jeśli komuś spodobają się moje treści i uzna, że mogę mu pomóc w rozwiązaniu problemu, to łatwo ten link znajdzie. Oczywiście w przyszłości, gdy moja społeczność będzie większa, a oferta bardziej rozbudowana, zacznę aktywniej promować produkty, kursy i konsultacje, prowadząc kampanie sprzedażowe lub będę o nich mówił w różnych miejscach. Na razie nie czuję takiej potrzeby, ale wiem, że istnieje możliwość, że ktoś obejrzy film lub nagranie i uzna, że potrzebuje pomocy, więc zdecyduje się umówić na konsultację.
Bardzo zachęcam do takiego działania, ponieważ to pokaże, że jest zainteresowanie naszą usługą. Przyniesie to pierwsze dochody, a efekty będą nas motywować do dalszej pracy. Szczególnie na początku jest to bardzo istotne, dlatego nie bójmy się wrzucać ofert już na starcie. Może się zdarzyć, że nikt nie kupi, ale istnieje szansa, że ktoś zdecyduje się na zakup, co w znaczący sposób pomoże w dalszym rozwoju biznesu.
Trzynasta dźwignia: Działanie w zgodzie ze sobą
Ostatni, a zarazem bardzo ważny element, który często jest pomijany w analizach biznesowych lub przy zakładaniu firmy, to działanie w zgodzie ze sobą. Robimy rzeczy w tematyce, która nas interesuje, w sposób, który lubimy, z ludźmi, z którymi dobrze nam się współpracuje i którzy rezonują z naszymi wartościami. To sprawia, że efekty przychodzą szybciej, a cały proces jest łatwiejszy i płynniejszy. Wielu twórców, prowadząc biznes online, koncentruje się na algorytmach, nagłówkach, najciekawszych postach, analizie rynku czy niszach, które oferują dużą przestrzeń na sprzedaż. Nie zastanawiają się nad tym, co naprawdę lubią robić i w jaki sposób chcieliby prowadzić marketing. Moim zdaniem to jest duża dźwignia, ponieważ niewielu twórców działa w zgodzie ze sobą w szeroko pojętym marketingu online. Sporo osób odgrywa role i stawia się w schematach narzuconych z góry. Brakuje w tym autentyczności. Dlatego bardzo zachęcam Cię do działania w zgodzie ze sobą.